10:22 - 10:41 pobyt Ziuty
Przyleciała na próg, krótko ciokała. W budce czyściła sobie pióra.
 

Ktoś ją zaniepokoił - można było usłyszeć, jakie wtedy odgłosy wydaje. Spoglądała na niebo,
   

zaraz szybko poleciała, jeszcze potem było ją słychać.

Dziś rano sokola para była bardzo aktywna - jak na początku znajomości.

O 4:13 Ziuta przyleciała do budki z ciokaniem. Zaraz zjawił się Czajnik. Ale ponieważ partnerka już była w środku, nie musiał jej zapraszać i zaraz z poręczy odleciał.
film  
Ona jeszcze została - pogadała trochę, o 4:21 wyszła na róg, nawoływała przeciągle. Zaraz wróciła do budki, odleciała o 4:36.
 

O 5:57 przylecieli oboje na bardzo szybkie spotkanie. Ziuta przyfrunęła ułamki sekund wcześniej i poczekała aż  Czajnik zaprosi ja do budki. Konwersacja trwała kilka sekund,  film  
po odlocie Czajnika Ziuta parę minut spędziła w środku, a kolejnych kilka na progu (a to się zdarza rzadko, zwykle na progu siedzi Czajnik). Odleciała o 6:11.

W minutę po jej odlocie na progu zameldował się samczyk. I zrealizował swoje stałe punkty programu: krzątanie w budce, toaleta na progu.
 

O 7:13 dostrzegł przelot Ziuty i wszedł do środka. Ona po okrążeniu komina dołączyła do niego. Znowu porozmawiali krótko, dali sobie po dzióbku.
Ziuta po odlocie Czajnika już się nie odzywała - pewnie wszystko zostało obgadane
film
Całkiem możliwe, że w ustaleniach  było sprzątanie budki, bo za to się właśnie Ziuta zabrała.
Działała aktywnie - bo  przez kilka dni dom był nieco zaniedbany.
Wygarniała kamyki, skrobała  ściany, przerzucała suche resztki i piórka.
 

Trochę potem się przeczesała. O 7:41 złapała śmiecia i poleciała.

O 16:10 było znowu krótkie spotkanie pary: Czajnik przyleciał pod okno pierwszy, Ziuta tuż za nim. On zaraz wskoczył do budki,
 

ona też. Szybko dwa słowa zamienili,
 

Czajnik wybył, ona niedługo po nim.

16:55 - 19:28 pobyt Czajnika
Przyleciał od razu do środka, chwilę się odzywał. Potem kilkanaście minut stał nieruchomo - jak chciał wyjrzeć, to wyginał się w bok.
 

Latająca mucha go trochę pobudziła, bo zaraz potem się ruszył film  

Pokrzątał się, skrobał ścianę, tak jak Ziuta. Siedział na progu, znowu wszedł do środka, długo wyglądał przez okno, podsypiał.
Odleciał, wcześniej spojrzawszy w niebo - pewnie chciał sprawdzić czy będzie padać, czy nie będzie.

O 4:10 zjawił się na poręczy Czajnik, zaraz wszedł do budki.
W środku zrobił taką trasę: stanął w dołku, skubnął podłoże, przeszedł do kąta, lekko przysiadł, wrócił do dołka, stąd w drugi kąt, znowu lekki przysiad i znowu do dołka, tutaj przysiad już konkretny, skubnął podłoże, obrócił się, ruszył ciałem, pomlaskał, pokontemplował krótko. Inspekcję uznał za zaliczoną (choć jeszcze dwa kąty mu zostały)  😉   
Wyszedł na próg.
Potem na rogu barierki ćwiczył - można uznać to za taniec w jego wykonaniu, choć figury niewyszukane (taki ludzki "chodzony" a ptasi chyba "latany") 😉
Poleciał o 4:38
film  

Zjawił się znowu o 5:26. Siedział długo na końcu poręczy, potem zaczął się skradać do okna, jakby niepewny, czy Ziuta go znowu nie zaskoczy. Na szczęście w środku  jej nie było, ani z nagła nie przyleciała.
Samczyk parę minut spędził w budce, potem zasiadł na progu.
 

Po godzinie poleciał poszukać Ziuty - okrążył komin, wrócił film  
Kiedy po powrocie wskoczył na próg, chyba było słychać przez chwilę sokole nawoływanie - słuchał i przyglądał się.
 

Podyżurował jeszcze trochę na progu, trochę w budce i o 7:47 podjął szybką decyzję o odlocie.

***

Około 13.58 Ziuta wylądowała na poręczy przed wejściem, ciokała, rozglądała się.
 

Po minucie przeskoczyła na próg, nadal wypatrywała i zapraszała, potem ucichła, a o 14.04 z progu odleciała.


Do końca dnia sokoły już w pobliżu budki się nie pojawiły.
 

A dzisiaj nie było z rana ani Czajnika, ani Ziuty.

Samica zjawiła się dopiero o 10:30. Tam skąd przyleciała, było widać jeszcze drugiego sokoła. film
A Ziuta wylądowała na poręczy nic nie mówiąc - bez krzyku ani zapraszania.
 

Zaraz weszła do budki i tutaj została na ponad godzinę. Nie była bardzo aktywna - sporo się przeczesywała, trochę kamyczków spod ściany wygarnęła, patrzyła pod nogi zamyślona.
Dobrych parę minut męczyło ją układanie wola.
 

Często przymykała oczy, czasem jedno
 


Poleciała o 11:44.