Dzisiaj rankiem krucho z żarełkiem. Szponek przyniósł skrzydełka na których prawie nic nie było, ale sumiennie piórami i drobnymi kęskami zapchał pierwszy głód młodych.

Do południa było jeszcze kilka razy zapychanie dziobów sucharami. Dosłownie czuło się desperację obojga rodziców. Latały w te i wewte z pozbieranymi odpadkami, żal było patrzeć. A przecież wiadomo że w końcu się uda, no i się udało, wola jak bębny naciągnięte.



 

Dzisiaj na pierwszy posiłek dokończyły wczorajszego xx-ela. 

Dzisiaj karmienia używkami   może pod wieczór się trafi świeżynka ?  ważne że wola pełne.



 

Śniadanie zakryte ale obfite, wola pełne.