Pół godziny wielkiego żarcia, jak w knajpie - płacisz i jesz ile chcesz, obłęd.  

Śniadanie w NDM-ie, wygłodniałe po nocy harpie zjadły by wołu z kopytami, szkoda Grubodzioba mógł Szelest ułowić coś bardziej popularnego. Rafa jak przystało na dobrą mamę pomaga młodziakom, a to makaron potrzyma za drugi koniec a to rozdrobni za duży kęs... niczego im nie brakuje. 

No to kolejny dzień i kolejne śniada...nko, taki mikry ten posiłek    Zaraz wjedzie na stół konkret i potem przez cały dzień będzie plażing i trawienie. 

A nie mówiłem...    to było śniadanie. 



 

Na śniadanie Jerzyka serwował Szelest.